sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 31


Drogi Niall'u
Doleciałam do ośrodka, gdzie będę mieszkać, bawiłam się już z dzieciakami,
są pełne energii, opowiadałam im o życiu w Anglii, o Was, graliśmy w piłkę. Są wspaniałe.
Co tam u Was? Mam nadzieję, że wszystko dobrze, listy mogą w miarę szybko dolatywać do Ciebie bo jest specjalny helikopter z listami i rzeczami które nam dostarczają.
Mam nadzieję, że szybko się przyzwyczaję do tego miejsca bo jednak będę tęsknić za Londynem, londyńskim deszczem, herbatkami z wami. 
Ale patrząc na uśmiechy dzieci, którym pomagamy i bawimy się stwierdzam, że warto się odciągnąć od codziennego życia.
Byłam tez w szpitalu, byliście tu więc wiecie jak to wygląda, ciężki widok dla serca, ale postaramy się pomóc jak największej liczbie dzieci.
Otworzyłam walizkę i widzę, że się do niej dorwałeś bo napakowałeś mi masę jedzenia, jesteś jedyny. Jak będę dużo jeść to mnie nie wpuszczą do samolotu kiedy będę chciała wrócić bo się nie uniesie w powietrze. Żarty żartami ale naprawdę tęsknię za Wami i mam nadzieję, że będziesz pisał, choć pewnie z dużym opóźnieniem bo listy będę wysyłać tylko do Londynu bo nie znam waszej trasy i hoteli gdzie będziecie, więc będziesz odczytywał gdy wrócisz do domciu. 
Tęsknię, Emily



Emily!
Jak dobrze, że się odezwałaś, też bym z wielką chęcią chciał zagrać z Wami w piłkę bo już kilka razy miałem okazję Ci udowodnić, że to jednak ja gram lepiej niż Ty 
hahaha chociaż nie wiele brakuje Ci do mistrza.
U nas wszystko dobrze, mamy wolne, siedzimy w Londynie, ale co to za Londyn bez Ciebie.
Louis się do nas nie odzywa, dowiedział się od kogoś, że wyjechałaś, powiedział, że jedzie do mamy i go nie widzieliśmy. 
Apropo mamy, byłem dzisiaj u Twojej, zrobiła mi pyszny placek, twój tata oczywiście pełen humoru wyciągnął mnie na golfa. Graliśmy i zaczął narzekać że coś mu strzyknęło w plecach, spanikowałem bo mówiłaś mi kiedyś, że ma problemy z plecami a on się zaczął śmiać i odparł, że żartował, o mało mi serce nie stanęło. Tyle mieszkaliśmy z nim pod jednym dachem i dalej nabieramy się na stare sztuczki. Ale to Twój tata, jesteś taka sama jak on, ciągle pełna optymizmu, zabawy, co się dziwić. 
I jestem zaproszony za tydzień w niedzielę na obiad, mam nadzieję, że nie jesteś zła ale uwielbiam Twoich rodziców, tylko szkoda, że Ciebie nie będzie, ale talerz jak zwykle będzie nakryty.
Właśnie patrzę w księżyc i wiem, że Ty masz ten sam..
Pamiętaj, żeby robić regularnie badania, i nie narzekaj mi tu na jedzenie bo masz jeść dużo!
A o wagę się nie martw bo z twoją niedowagą nic Ci nie grozi! 
Wracaj szybko, Niall

Na kolanach zasypiała mi dziewczynka a ja co chwile śmiałam się z listu od Niall'a, uśmiechałam się, leciały mi łzy, wszystko na raz.
Czuje, że często będzie witał na obiadki u rodziców, a tata jak się dalej będzie tak wygłupiał to jak w końcu mu coś będzie na prawdę, wszyscy będą myśleć, że to żart. Zawsze tak jest.
Nie wiedziałam, że w domu nakrywają talerz dla mnie nawet jak mnie nie ma.
I ciekawe jest zachowanie Louis'a, pewnie nie pojechał do mamy tylko do tej swojej laski, 
to jest jego wina, nikogo innego więc niech nie obwinia chłopców za swoje zachowanie.
-Czemu płaczesz? - podszedł do mnie chłopczyk.
-Dostałam list od przyjaciela. - uśmiechnęłam się. - ale to ze szczęścia te łzy.
Szybko mi je otarł i usiadł obok.
-Czemu przyjechałaś jak wolałabyś być z nim? - pytał dalej.
-To takie wakacje, chce odpocząć i się z wami pobawić.
-Nie chcesz wracać?
-A Ty zawsze zadajesz tyle pytań? A w ogóle to dlaczego nie śpisz? Już do spania. - pogoniłam go i odłożyłam dziewczynkę bo też już spała.


1 komentarz: