piątek, 2 maja 2014

Rozdział 29

-Niall? Kiedy zamierzasz wreszcie wyjść z mojego pokoju? - spytałam dosyć grzecznie.
-Ja? Pokłóciłaś się z Lou wiec nie prędko.
-To nie moja wina, on wyburzył. Aa i Tom chce się z tobą spotkać, skoczymy jutro do niego?
-Jasne! - podskoczył i wyszedł z pokoju.
Nareszcie chwila spokoju, Nialla wszędzie jest pełno i mam nadzieje, że da mi choć 5 min. spokoju, bo oszaleje, nigdy nie można zostać samemu.
Usłyszałam jak Louis mówi, że musi się przewietrzyć i tylko słychać było trzaskające drzwi, ma jakieś humorki, co ja mu zrobiłam? Nic!
-Zayn! Co robisz? - rzuciłam się na kanapę obok niego.
-Przeglądam zdjęcia. 
-Oo pokaż, jaki słodziak! Nie uwierzę, że to ty, w ogóle nie podobni, ten chłopczyk był kochany.
-Jesteś bezczelna Emily Wilson.
-Oto ja. - uśmiechnęłam się szeroko i przeglądałam dalej. 
Powiedziałam mu, że chciałabym w najbliższej przyszłości odwiedzić jego mamę na ploteczki,
był w niemałym szoku jak to usłyszał, nie wiem czemu się dziwi.
-Gdzie Niall? - spytał.
-W kuchni. Znaczy jak przechodziłam to był tam.
-Głupie pytanie, a ten debil w ogóle nie grubnie.
-Ja ci dam debila debilu to się złożysz. - i zaczęli się bić, Niall ma bardzo dobry słuch.
Nie mam do nich siły, poszłam do Liasia.
-Czemu w moim domu mieszkają sami idioci? - spytałam go.
-And live while we're young!! - zaśpiewał.
I opowiedział mi jak wstali jak śpiewali z moim tatą, czy mnie to dziwi? Nie, mój tatulek jest szurnięty bardziej niż oni, co za rodzina, jest późna godzina a oni tętnią życiem.
-Liam uspokój swoje dziwne ruchy bo zadzwonię do Danielle się poskarżyć! Nie mogę na ciebie patrzyć.
W tym momencie zaczął tańczyć jeszcze bardziej a do niego dołączył Harry, w salonie dalej się bił Niall z Malikiem.
Całe życie z debilami!
-Tataaa! - pobiegłam do drzwi bo wrócili.
-Masz gorączkę? Na pewno ma. - spojrzał na mamę. - pierwszy raz się cieszy, że mnie widzi.
-Za dużo mężczyzn...
-Zdaje mi się czy przytyłaś, córeczko? Może jesteś w ciąży.
-Nie jestem gruba!
-Żartowałem! Od kilku lat co kilka dni nabierasz się na ten sam żart, jesteś mistrzem.
-Można leczyć patologie w rodzinie? - spojrzałam na mamę a ona nawet nie odpowiedziała
-Jest pan moim idolem! - podbiegł do niego Harry i przybili sobie jakieś dziwne piątki z tańcem.
Często się zastanawiam co ja tu robię, chciałabym wyjechac gdzieś ale bez nich byłoby nudno, cisza, spokój, pełna lodówka...
Rano gdy wstałam postanowiłam pierwsza wyciągnąć rękę do Louisa, weszłam do jego pokoju, ale łóżko wyglądało na nietknięte, tak jak widziałam je wczoraj tak zostało, jego też nie było w domu. Fajnie, fajnie...nie wrócił na noc. Tylko ciekawa jestem gdzie jest, telefon na łóżku, widzę, że chce mi na złość zrobić.
Nie mam czasu na jego fochy, Niall już wstał i zbieramy się do Toma, Louis jest dorosły, ja tez więc nie musiał się o mnie martwić bo nie było mnie tylko kilka godzin.

-Jestem gotowy! - stanął przede mną Niall.
-Wiesz, że Loui nie wrócił na noc.
-Spodziewałem się, chodźmy, nie ma czasu. - pogonił mnie przepuszczając w drzwiach.
Nie, nie będę się martwić, robi to specjalnie.

Piękno miłości zaczy­na się w ser­cu i to z niego wypływa na zewnątrz, lecz uważaj, by zaz­drośćnie wlała jej do środka.