wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 35

No pięknie..Louis się zaręczył, tylko ile oni się mogą znać 2,3 miesiące? No chyba, że się znali wcześniej, ale nic mi nie wspominał.
Jeszcze przyszedł taki szczęśliwy, ciekawe czy chłopcy wiedzieli wcześniej, może dlatego Liam gadał z nim pod drzwiami, żeby nie wchodził.
Jestem w szoku, ogromnym..
-Nialler? - weszłam do środka a on bez słowa spojrzał na mnie, w jego oczach nie było radości jak zawsze, były takie puste.
-Wiedziałeś.. - odparłam a on pokiwał twierdząco głową.
-Wspominał nam, że planuje to zrobić.
Czyli wszyscy o tym wiedzieli.
-Niall ja nie dam rady tak dłużej, cała moja znajomość z Wami to same problemy, nie mam już siły.
-Ciii. - przytulił mnie do siebie. 
-U rodziców też już nie chce mieszkać, za dużo im siedzimy na głowie.
-Chcesz się wyprowadzić? - spytał zdziwiony.
-Tak, jeszcze dziś. Mógłbym się na razie u Ciebie zatrzymać? 
-Jasne, dom stoi pusty a my i tak pojedziemy w trasę, nikt nie będzie ci przeszkadzał.
Przed wyjazdem chłopców w trasę widziałam się tylko z Niall'em i Harry'm, gdyż przyszedł na obiad z Roxy. Wyjechali jakiś niecały miesiąc temu, gadaliśmy na skypie z nimi, jak zwykle byli w dobrym humorze. Powoli zaczyna mi przechodzić cała złość na Louisa.
Wychodzimy z Rox na imprezy, spotykamy się ze znajomymi, zaczynam normalnie żyć, w domu Nialla czuje się jak u siebie, może prócz tego że Roxanne nie wbija już bez zapowiedzi haha.
Rodzice w końcu przyzwyczają się do pustego domu choć odwiedzam ich.

"Nie przejmuj się przegraną, niepowodzeniem, straconą przyjaźnią czy utraconą miłością. Życiowe przeszkody w końcu ustąpią i wyjdziesz na prostą."

-Dzisiaj też idziemy potańczyć? - spytała Roxy.
-Znów chcesz pić?
-Ja tylko spytałam o taniec! hahah 
-Ja już wiem o co ci chodziło. - walnęłam w nią poduszką. -Dobra, mogę iść.

Bawiłyśmy się już prawie 3 godziny, usiadłam na sofie tyłem do sceny gdzie grały różne zespoły.

-Moja piosenka!! - krzyknęłam do Roxy. - Jezu jest taka piękna! 
Chyba mam schizy bo coś znajomy głos ją śpiewa..niee wydaje mi się.

"Z jaką siłą myślałem o niej
i gdzieś w gwiazdach odpowiadała na moją miłość.

Ona zdobyła mnie swoim urokiem.
Mówiła, że miłości nie da się zrozumieć
i że istnieje na dnie serca.


W tym momencie odwróciłam się i zobaczyłam coś czego zupełnie się nie spodziewałam.


W niej i tylko w niej
każdej nocy się zakochuję.
I księżyc mówi gdzie ona jest.
I przez okno widzę barwy naszej miłości.

W niej i tylko w niej
każdej nocy się zakochuję.
I cisza wielka jak niebo.
Była wypełniona jej miłością.
I tak zostało na zawsze.
W niej i tylko w niej.

Ona jest inna niż wszystkie.
I to jak wygląda.
Nie musi robić nic więcej, 
żeby zadawalać
i dlatego zawsze pozostaje naturalna.
Potrafi wyczarować prawdziwy świat.
Jest wyjątkowa.
Jest krucha jak szkło, 
ale na tyle silna, by kochać"


Całą piosenkę wycierałam łzy z policzków, gdy skończył śpiewać pokręcił głową z uśmiechem schodząc ze sceny w moją stronę.
-Wiem, że nie jesteś gotowa na miłość, ale zakochałem się w Tobie już jak byłem taki maluśki, potem przerwaliśmy naszą znajomość i gdy pierwszy raz Cię tutaj ujrzałem to poczułem jakbym skądś cię znał, potem się okazało że to ta sama osoba co w piaskownicy, byłem wściekły na Louisa że tak Cię potraktował, ale nigdy nie przestałem czuć tej miłości.
Będę na Ciebie czekał tyle ile będzie trzeba, nawet jeśli się nie doczekam, to będę. - powiedział a ja jeszcze mocniej zaczęłam beczeć i mocno go przytuliłam.


_______________________________________________________________________

Trochę krótki ale to już niestety prawie koniec tego opowiadania :)
Zapraszam na nowego bloga: 
http://three-steps-above-heaven.blogspot.com/

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 34

-To co będziemy robić w ten piękny dzień? - spytał. - Tylko nie każ mi wychodzić z domu, kino zawsze, kawiarnia, ale nie dziś jak Ci debile pojechali. 
-Harry jest dwa domu dalej. - odparłam kończąc jeść. 
-On jest zajęty. 
Jednak namówiłam Nialla, żeby wyszedł z domu i zajechał do sklepu na zakupy bo lodówka pusta, a ja obiecałam ogarnąć trochę dom, oczywiście mnie nie było to posprzątać nie miał kto. Byłam tak zmęczona, po tej nieprzespanej nocy ale chciałam to dosprzątać.
Usiadłam na łóżku i spostrzegłam, że na kominku jest zdjęcie moje i Niall'a z czasów dzieciństwa.
To zdjęcie pobija wszystko, zawsze się wspinaliśmy, nie zapomnę momentu jak tata szukał mnie po domu a ja w tym czasie wspinałam się na lodówkę, i potem jego mina widząc mnie na niej była niezastąpiona. 
Niall
-Wróciłem. - powiedziałem wchodząc do domu ale nigdzie nie widziałem Emily.
Postawiłem zakupy w kuchni i dopiero spostrzegłem, że zasnęła w salonie, miała ciężką noc i ostatnie dni, to niech śpi.
Podeszłem do niej i zobaczyłem, że ma w ręce nasze zdjęcie, uśmiechnąłem się do siebie i przykryłem ją kocem.
Spała tak słodko, dalej jestem zły na Louisa, teraz będzie miała problem, żeby komukolwiek zaufać, nie wiem kiedy lepiej, żeby Louis jej wytłumaczył co zrobił bo pewnie bedzię chciała o tym zapomnieć.
Wypakowałem zakupy i poszedłem na piętro włączyć pralkę i ogarnąć ogród, czas trochę mi się dłużył ale wtedy przypomniałem sobie o jej domku na drzewie, Emily uwielbia czytać komiksy więc wdrapałem się tam i i zacząłem czytać. 
Emily
O jejku przysnęło mi się, prawie nic nie jest w domu zrobione, miałam włączyć pranie, robić obiad, gdzie jest Niall?
-Gdzie jesteś? - musiałam zadzwonić.
-Aa w ogrodzie już idę. 
I w minute znalazł się obok mnie, powiedział, że się zaczytał więc postanowiliśmy zacząć przygotowywać obiad. Horan postawił dziś na ryż, kurczaka i warzywa, bardzo dobry wybór.
-A i pranie zrobiłem, w ogrodzie też posprzątałem, nie martw się. - uśmiechnął się i poleciał do łazienki.

Dziękuje, że zawsze przy mnie jesteś. Potrafisz mnie rozweselić nawet wtedy, kiedy wydaje mi się, że życie nie ma sensu. Jesteś jedyną osobą, której mogę powiedzieć wszystko i wiem, że zawsze, niezależnie od sytuacji, mnie wysłuchasz.


-Theo! - ujrzałam jak wchodzą do domu i podbiegłam do małego, od razu podniosłam go i przywitałam się z jego tatą.
-Niall nic nie mówił, że wpadniecie. - weszliśmy do salonu.
-Niespodzianka. - zaśmiał się Greg. - Harry dał nam Twój adres, powiedział, że Niall tu będzie.
-Jest, jest w łazience.
-A my nie przeszkadzamy Wam? - spytał.
-Ależ skąd! Zawsze jesteście tu mile widziani. 
-Czyżbym słyszał mojego kochanego braciszka? - Niall zbiegał ze schodów. 
Przywitał się z bratem i zaczął okręcać swojego bratańca, wyglądali tak słodko, Niall ma do niego świetne podejście, będzie dobrym ojcem.
Zjedliśmy obiad, zostali u nas do wieczora, pogadaliśmy, mały pobiegał po ogrodzie i postanowili się zbierać, mają nocować u jakiejś kuzynki, a jutro lecą do domu.
-Jestem wykończony! - Niall rzucił się na łóżko.
-Ja teeeż! 
-Nasz dzień jednak minął w towarzystwie, przepraszam.
-Daj spokój, Nialler. Theo jest taki kochany. - odparłam a on położył mi głowę na kolanach.
-Nie za wygodnie Ci? 
-Hahaha nie!! - dał mi buziaka w nos...
Tą ciszę na szczęście przerwał jakiś huk, może nie na szczęście, do domu wparował Louis, był pijany!! Niall szybko do niego podbiegł. 
-Zostaw mnie! Jestem w końcu szczęśliwym człowiekiem!
-W końcu? - wstałam i spojrzałam na niego.
-Tak, zaręczyłem się! - krzyknął, gdybyście widzieli moją mine! A co dopiero Niall'a choć on był mniej zdziwiony. 
I Tomlinson wyszedł, już nic nie powiedział tylko wyszedł.
Niall oparł ręce o szafkę a ja wyszłam do ogrodu.

środa, 23 lipca 2014

Rozdział 33


Zostawiłam ich bez słowa i poszłam do swojego pokoju, ale niestety Horan przyszedł za mną, no co ja mam mu powiedzieć? Prawde?
Powiedzieć, że nic? Kazali mi jechać w tym stroju do domu żebyśmy na lotnisku mieli łatwiej, taa jasne.
-Opowiesz mi co tam się stało?
-Były tam zamieszki, kazali wszystkim wolontariuszom im pomóc, oni..oni..zabili na moich oczach moją najbliższą tam koleżankę miała 20 lat, tyle co ja, i w takim wieku kazali nam walczyć w takim czymś. Patrzyłam na śmierć tylu ludzi a jednocześnie sama musiałam się bronić, żeby przeżyć. - odparłam przez łzy i położyłam się na łóżku.
-Wiedziałem, wiedziałem, że to zły pomysł, już jak mi nie odpowiadałaś na listy to wiedziałem, że coś się stało. - zdenerował się i zszedł na dół.
Leżałam tak już sama i tylko usłyszałam jak pod drzwiami Liam mówił do Louisa że to nie jest najlepszy moment, ciekawe na co?
Pewnie Niall już im opowiedział co mu powiedziałam ale przynajmniej ja nie będę musiała, w tym momencie Liam wszedł do pokoju.
-Trzymaj. - podał mi kakao.
-Dziękuje. - odpowiedziałam a on objął mnie ramieniem gdy usiedlismy na kraju łóżka, wiedział, że słowa tu nic nie pomogą dlatego milczał, co by powiedział: przykro mi? Co to da?
Roxy
-Musimy przez jakiś czas trzymać Louisa dalej od Emily, żeby czasem jej nic nie powiedział, nie w takim momencie. Już jest jej ciężko a jakby jeszcze on się wtrącił to nie chciałabym wtedy widzieć Emily. - szepnęłam do Hazzy gdy przygotowywaliśmy kanapki.
-Też tak uważam, będzie najlepiej dla wszystkich. Ale nie wiem co z Emily, pewnie dziś nie wyjdzie z pokoju, zaniesiemy jej kanapki? Musi widzieć, że ma w nas wsparcie i zawsze jej pomożemy. - odparł.
-Tak, Payne też już był u niej, Louis też chciał ale Liam stwierdził że to jeszcze nie czas.
Emily
Prawie całą noc nie spałam, Niall czekał aż zasnę i potem udawałam, że śpie, żeby też poszedł ale zasnął, przesunęłam go głębiej na łóżko co było nie lada wyzwaniem bo waży sobie haha
przykryłam go i zeszłam na dół.
Zbliżała się już 8, stwierdziłam,że zrobię naleśniki, wszyscy jeszcze spali w swoich pokojach to miałam ciszę.
Znalazłam karteczkę od rodziców, że pojechali do pracy i wrócą pod wieczór, no cóż.
-Wcześnie wstałaś. - Niall wziął mleko z lodówki i wskoczył obok na szafkę.
-Nie spałam, za to ty zasnąłeś. Nie miałam serca Cię budzić. - uśmiechnęłam się i zaczęłam mu smarować naleśniki.
-Mogłaś mnie obudzić, pooglądalibyśmy jakiś film, czy coś.
-Nie cierpię jak ktoś mówi czy coś.. - odparłam.
-No ja nie wiem o czym Ty myślisz! - zaczął się śmiać a ja go zaczęłam uciszać bo obudzi cały dom.
-Kawy? - spytałam i zaczął mi prawić kazanie, że pijam za dużo kofeiny.
-Nie prawda, wiesz, że moja kawa to jak nie kawa, w ogóle jest gorąco dzisiaj więc mrożonej?
-Chętnie! - szybko się zgodził. - Jakie plany na popołudnie?
-Odpoczynek przed trasą, jak zwykle, w studiu byliśmy wczoraj, czyste lenistwo.
-To może, wyskoczymy gdzieś wszyscy? - spytałam a on jakby się zdziwił.
-Spoko. - odparł i poszedł budzić resztę.
Przyszedł za chwilę i stanął przede mną nic nie mówiąc.
-Jakiś problem? - spytałam.
-Nie ma nikogo w domu.
Jak to? To dziwne, nie mówi że mają jakiekolwiek plany.
Niall zadzwonił do nich i Liam powiedział, że pojechał gdzieś z Danielle, Harry jest u Rox, a reszta też gdzieś ruszyła. 
-To chata wolna. - rozciągnął się. - I wszystkie naleśniki dla mnie! - chciał chwycić kolejnego a lekko go uderzyłam łyżeczką. 
-Ja tez tu jestem.

czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 32


Spacerując po szpitalu szukałam kobiety z którą się umówiłam, żeby jej pomóc, nie mam pojęcia jak wygląda, a ona podobno mnie zna..zobaczyłam osobę która mi kogoś przypominała..
Ale tutaj? W Afryce?
-Emily Wilson! - stanęła przede mną. - Jak mogłaś wyjechać.
-Roxy! - przytuliłam ją. - Co ty tu robisz?
-Co TY tu robisz! Bez słowa?
-Wyjechałam z dnia na dzień, a Ciebie nie było, Niall obiecał z Tobą pogadać jak wrócisz. - odparłam.
Podobno nawet sie nie rozpakowywała i Niall znał się z naszym pilotem więc ją zabrał jak wiózł kolejnych wolontariuszy.
Zaczęła mi mówić, że to był nie odpowiedzialny wyjazd bla, bla, bla że powinnam porozmawiać z Louisem, że jest zły...
Ale co mi do tego, ja właśnie chce odpocząć od niego, najlepsza była wiadomość, że pojechał do mamy z tym blond pustakiem, a jego mama mnie znała, dogadywałyśmy się bardzo dobrze.
-Na ile planujesz tu zostać? - spytała przyjaciółka.
-Może na początek do świąt.
-To jest z 6 miesięcy! 
-Rox..pamietaj, że mogę wyjechac kiedy tylko będę chciała, gdyby coś się działo to mogę wrócić. - wyjaśniłam jej.
Na przykład na ślub Louisa...O czym ja w ogóle myśle.
-A ty na ile przyjechałaś mnie odwiedzić? - spytałam.
-Gdzieś z tydzień zostane, pomoge ci.
W tym momencie zaczepiła nas kobieta w średnim wieku, że to mnie szukała, zaprowadziła nas do wielkiem sali gdzie były same szkraby, większość spała.
Dała nam butelki z mlekiem i karmiłyśmy po kolei dzieciaki.
-Wiesz, że średnio lubię dzieci. - zaśmiała się Roxanne.
-Sama chciałaś mi pomóc. - szepnęłam.
-A co to za przystojniak? - kiwnęła głową.
-Eric Hill, z Anglii, tez przyjechał się wyrwać i pomóc przy okazji. - wytłumaczyłam.
-Fajny? 
-Owszem. - uśmiechnęłam się odkładając chłopczyka.
-Emily bo coś ci służy ten wyjazd. Myślałam, że...
-Że będę płakać, użalać się nad sobą i całym światem? Nie Roxanne, świat się nie kończy na Louisie Tomlinsonie. Wręcz przeciwnie, jest sławny, więc sama rozumiesz jego zachowanie. - powiedziałam. - A jak z Tobą i Harrym?
-Taaak się za nim stęskniłam, a nie było mnie tylko z 2 tygodnie.
-I znów wyjechałaś.. 
-Wrócę za tydzień, przetrwa. I tak cały czas siedzą w studiu... A ja coś mam dla Ciebie. - zaczęła mi wymachiwać listem przed oczami.
-Daj mi to! - krzyknęłam szeptem bo większość dzieci już spało.
"Droga Emily.
Wybacz, że mimo Twojego proszenia dałem Roxy Twój adres ale to Twoja przyjaciółka, była zła, że wyjechałaś bez pożegnania, czytasz to więc musiała Ci go przekazać.
Oglądałem dziś z Twoją mamą znów zdjęcia :) Te nasze mam oprawione i wiszą takie duże na ścianie. Musisz to obejrzeć, gdy wrócisz. Oby jak najszybciej, wszyscy tego chcą.
Tom bardzo serdecznie Cię pozdrawia. Dziś krótko bo kiedy pisałem ostatni list? Z 3 dni temu :)
Baw się dobrze, Niall"

-I co tam nasz Horanek pisze? - wtrąciła się Rox.
-Ciekawość pierwszy stopień do piekła.
-A Ty jak zwykle swoje...Widzę, że niczego się nie dowiem. - rzekła a ja pokiwałam przecząco głową.
-Życie Rox, życie..
-Nie odpiszesz mu? - spytała.
-Komu?
-Niallowi?
-Po co? 
-Emily!! Nienawidzę takiej naszej wymiany pytań, napisał więc wypada odpisać. - odparła stanowczo.

"Niall,
Nie gniewam się za Rox, prawie mi pomoże xD 
A tych zdjęć chyba nie chce widzieć, wyglądałam jak jakiś nie wiadomo kto! hahaha
Ludzie nie będą chcieli do Ciebie przychodzić bo się wystraszą od razu na wejściu!
Mama ciągle ogląda te zdjęcia, nie może uwierzyć, że nie jesteśmy mali, a ona już tyle lat jest babcią. Twoja mama tez na pewno ciągle ogląda zdjęcia i powinieneś ja odwiedzić bo tęskni. 
Jak chcesz to weź moją mamę i lećcie do Twojej. Ja z Afryki mam ci pomysły podsyłać? ;)
Baw się, Emily."

Dwa miesiące później...
-Halo? Niall? Mógłbyś przyjechać po mnie na lotnisko? Będę czekać, jakbyś mógł nie mówić rodzicom i Rox to byłabym wdzięczna, w ogóle nic nikomu nie mów. Czekam. 
Na szczęście przyjedzie, ciężko by mi było z walizkami i przesiadkami w autobusach.
Już się odzwyczaiłam od londyńskiego deszczu...
Niall dotarł w pół godziny, musiał być gdzieś w pobliżu, nawet mnie nie poznał, cały Horan.
-Dzień Dobry. - rzuciłam mu się na szyję a on zaczął mnie okręcać w powietrzu.
-Emily! Wyglądasz..inaczej.. - odparł, gdy już mnie postawił na nogach. 
A tak mi go brakowało, że nawet nie chciałam go puścić. 
-To długa historia, Niall. Wytłumacze Wam to u mnie przy rodzicach, chłopcach i Rox.
Tak jak powiedziałam, Niall nie pytał o nic, wszyscy już siedzieli u mnie w domu, stanęłam przed progiem i aż bałam się wejść do środka. Przełknęłam ślinę, wciągnęłam powietrze i Niall otworzył drzwi.
-Emily! Moja córeczka. - tata pierwszy się zerwał.
Kiedy już się przywitaliśmy nadeszła pora gdy musiałam odpowiedzieć na ich pytanie dlaczego mam wojskowy strój.
-Nie jadę już nigdzie. - łzy momentalnie spłynęły mi z oczu i Niall od razu objął mnie ramieniem.

sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 31


Drogi Niall'u
Doleciałam do ośrodka, gdzie będę mieszkać, bawiłam się już z dzieciakami,
są pełne energii, opowiadałam im o życiu w Anglii, o Was, graliśmy w piłkę. Są wspaniałe.
Co tam u Was? Mam nadzieję, że wszystko dobrze, listy mogą w miarę szybko dolatywać do Ciebie bo jest specjalny helikopter z listami i rzeczami które nam dostarczają.
Mam nadzieję, że szybko się przyzwyczaję do tego miejsca bo jednak będę tęsknić za Londynem, londyńskim deszczem, herbatkami z wami. 
Ale patrząc na uśmiechy dzieci, którym pomagamy i bawimy się stwierdzam, że warto się odciągnąć od codziennego życia.
Byłam tez w szpitalu, byliście tu więc wiecie jak to wygląda, ciężki widok dla serca, ale postaramy się pomóc jak największej liczbie dzieci.
Otworzyłam walizkę i widzę, że się do niej dorwałeś bo napakowałeś mi masę jedzenia, jesteś jedyny. Jak będę dużo jeść to mnie nie wpuszczą do samolotu kiedy będę chciała wrócić bo się nie uniesie w powietrze. Żarty żartami ale naprawdę tęsknię za Wami i mam nadzieję, że będziesz pisał, choć pewnie z dużym opóźnieniem bo listy będę wysyłać tylko do Londynu bo nie znam waszej trasy i hoteli gdzie będziecie, więc będziesz odczytywał gdy wrócisz do domciu. 
Tęsknię, Emily



Emily!
Jak dobrze, że się odezwałaś, też bym z wielką chęcią chciał zagrać z Wami w piłkę bo już kilka razy miałem okazję Ci udowodnić, że to jednak ja gram lepiej niż Ty 
hahaha chociaż nie wiele brakuje Ci do mistrza.
U nas wszystko dobrze, mamy wolne, siedzimy w Londynie, ale co to za Londyn bez Ciebie.
Louis się do nas nie odzywa, dowiedział się od kogoś, że wyjechałaś, powiedział, że jedzie do mamy i go nie widzieliśmy. 
Apropo mamy, byłem dzisiaj u Twojej, zrobiła mi pyszny placek, twój tata oczywiście pełen humoru wyciągnął mnie na golfa. Graliśmy i zaczął narzekać że coś mu strzyknęło w plecach, spanikowałem bo mówiłaś mi kiedyś, że ma problemy z plecami a on się zaczął śmiać i odparł, że żartował, o mało mi serce nie stanęło. Tyle mieszkaliśmy z nim pod jednym dachem i dalej nabieramy się na stare sztuczki. Ale to Twój tata, jesteś taka sama jak on, ciągle pełna optymizmu, zabawy, co się dziwić. 
I jestem zaproszony za tydzień w niedzielę na obiad, mam nadzieję, że nie jesteś zła ale uwielbiam Twoich rodziców, tylko szkoda, że Ciebie nie będzie, ale talerz jak zwykle będzie nakryty.
Właśnie patrzę w księżyc i wiem, że Ty masz ten sam..
Pamiętaj, żeby robić regularnie badania, i nie narzekaj mi tu na jedzenie bo masz jeść dużo!
A o wagę się nie martw bo z twoją niedowagą nic Ci nie grozi! 
Wracaj szybko, Niall

Na kolanach zasypiała mi dziewczynka a ja co chwile śmiałam się z listu od Niall'a, uśmiechałam się, leciały mi łzy, wszystko na raz.
Czuje, że często będzie witał na obiadki u rodziców, a tata jak się dalej będzie tak wygłupiał to jak w końcu mu coś będzie na prawdę, wszyscy będą myśleć, że to żart. Zawsze tak jest.
Nie wiedziałam, że w domu nakrywają talerz dla mnie nawet jak mnie nie ma.
I ciekawe jest zachowanie Louis'a, pewnie nie pojechał do mamy tylko do tej swojej laski, 
to jest jego wina, nikogo innego więc niech nie obwinia chłopców za swoje zachowanie.
-Czemu płaczesz? - podszedł do mnie chłopczyk.
-Dostałam list od przyjaciela. - uśmiechnęłam się. - ale to ze szczęścia te łzy.
Szybko mi je otarł i usiadł obok.
-Czemu przyjechałaś jak wolałabyś być z nim? - pytał dalej.
-To takie wakacje, chce odpocząć i się z wami pobawić.
-Nie chcesz wracać?
-A Ty zawsze zadajesz tyle pytań? A w ogóle to dlaczego nie śpisz? Już do spania. - pogoniłam go i odłożyłam dziewczynkę bo też już spała.