niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 6

Siedziałam na ławce w parku patrząc na Louisa co mi powie.
-Emily, nie chcę, żeby nasza znajomość się tak kończyła. Na tej ławce.
-Nawet się nie zaczęła. - próbowałam powstrzymać śmiech przed wybuchem. Zakryłam usta dłonią.
-Zacznijmy wszystko od nowa, jakbyśmy się teraz poznali. Loui. - wyciągnął rekę.
-Emily.
-Chciałbym, żebyś poznała moich przyjaciół.
-Okej.
Odpowiedziałam i poszliśmy do niego. Pierwsze co zobaczyłam to jedzenie wszędzie które ktoś zbierał prosto do buzi. I biegających za sobą chłopaków.
-Jak leci Harry? - zaczepiłam lokowatego którego już poznałam. - Oo cześć Zayn.
Podszedł blondyn który zachowywał się jak odkurzacz. Po twarzy przypomniałam sobie, że przecież tańczyłam z nim na dyskotece.
-Heeej! - podleciał i przytulił mnie. Nie wypuszczając z objęcia dodał: - Co ty tu robisz? Myślałem, że się wiecej nie zobaczymy.
-Ee uduszę się za chwile.
-Przepraszam. - wypuścił mnie.
-Popadne w depresje. - opadł na fotel Louis.
-Cześć jestem Liam.
-Emily.
-Wiedzę, że wszyscy cię już znali, znaczy większość. - odparł Lou.
-Louis mówiłem ci, żebyś nie przyprowadzał do domu fanek.
-Li, ona nawet nie wie kim my jesteśmy.
Ponieważ musiałam już iść, wcisnęli mi do ręki jakąś płyte i poszłam do domu.
W domu nikogo nie było, rzuciłam płyte gdzieś na półkę i podniosłam karteczkę.
"Poszliśmy na zakupy i do galerii xx"
A więc miałam cały dom dla siebie. Idealnie. Włączyłam muzę i postanowiłam ogarnąc dom.
Włączyła mi się piosenka z HSM - Walk Away. Nikogo nie było więc standardowo zaczęłam śpiewać,
kołysząc się krzątałam się po domu przenosząc rzeczy, umyłam podłogę.
-Tak, daleko pójdziesz. Chyba tylko do Caspara albo do Roxy i wrócisz do domu. - objął mnie od tyłu Dean gdy kroiłam pomidora na kanapkę. Podniosłam nóż do góry.
-Zamknij się braciszku. Nie cierpie cię. Tak poza tym to naniosłeś mi buta na świeżo umytą podłogę. - próbowałam się wydostać.
-Odłóż ten nóż.
Odwróciliśmy się do reszty i zauważyliśmy biegnącego Kierana który wywalił się na śliskiej podłodze. Nikt nie krył śmiechu. Myślałam, że padne.
-Ha ha ha jaki debil. - skomentował go Kit.
Co za chłopcy. Wkońcu Dean mnie wypuścił. Wnieśli zakupy do środka, dowiedziałam się tylko, że dziewczyny poszły do domu ale wpadną na kolacje. Przyszedł Caspar.
-Hej ludziska.
-Cześć! - odpowiedzieliśmy jednogłośnie.
-Nie wywal się. - odparł Sean.
-Nie wierze! Czyżby panna Wilson posprzątała w domu?
-Kiedyś trzeba. - uśmiechnąłam się.
Gdy Room poszli do kuchni wyciągać zakupy ja usiadłam z Casparem.
-Co cię tu sprowadza?
-Nie mogę przyjść odwiedzić przyjaciółki? - spytał.
-Widzę. Jakbyś przyszedł mnie odwiedzić leżałbyś już z paczką chipsów przed telewizorem z nogami na stoliku. - skomentowałam.
-Masz racje. Rodzice mnie wyciągają na miesiąc do Hiszpani.
-Ooo suuperr. - rozmarzyłam się na myśl o plaży i słońcu.
-Nie masz nic przeciwko? Poradzicie sobie.
-Jasne, Cas. Nie martw się nami. Jeśli ci idioci się sami nie zabiją to wszystko będzie dobrze. - poklepałam go po ramieniu.
-Można na ciebie liczyć, siostra.
-Wiem.
-Cóż za skromność, Emily.
-Ja zawsze jestem skromna, Caspar. - zrobiłam minę jakbym odkryła Ameryke a chłopcy się zaczęli śmiać.
-No co. Podważacie moją inteligencję?
-Jakbyśmy śmieli.
-No właśnie, więc bez takich.
Gdy się zmyli a Room94 robiło kolacje ubrałam w pokoju słuchawki. I włączyłam płyte od Louisa.
Włączyła się piosenka " I would"
Zarąbista powiem wam. Poszperałam na internecie i zobaczyłam że są jakimś najbardziej znanym zespołem. Fanki ciągle im piszą że ich kochają, a ja tak poprostu spotkałam ich na mieście.
To dlatego Louis dziwił się, że nie piszczę na jego widok. Przypomniałam sobie że Roxy i Nicole kiedyś mi o nich wspominali bo jarają się każdym X-Factorem.
Ale wtedy nie zwracałam na to uwagi. Niech sobie śpiewają.
Właśnie dwie przyjaciółki weszły do pokoju i ściągnęły mi słuchawki wyłączając je, więc muzyka leciała na full.
-Emily! No nie wierze! To ten zespół o którym ci mówiłyśmy.
-Wiem, poznałam ich dzisiaj. A raczej już dawno.
-I nic nam nie powiedziałaś?! - wybuchnęły.
-Nie znałam ich, nie wiedziałam że są piosenkarzami. - broniłam się. - dzisiaj poznałam całą piątkę.
-Jak to?!
-No normalnie u nich w domu, mam nawet numer do Louisa.
-Louisa Tomlinsona?! - krzyknęła Roxanne.
-Tak, do tego. Mogę do nich zadzwonić, żeby wpadli na kolacje. Jeśli chłopcy w kuchni się zgodzą.
Zgodzili się, a kiwałam głową żeby nie, ale oni tez ich lubią.
Wiec musiałam dzwonić.
Sygnał, sygnał. Matko, może nie odbierze.
-Halo?
-Louis? Emily mówi.
-Emily, co cię sprowadza?
-Moi przyjaciele chcieliby was poznać, a skoro ty mnie poznałeś ze swoimi to może wpadlibyście na kolacje? - spytałam.
-Jasne. Niall się ucieszy.
Niall, Niall? Aa ten blondyn.
-To o 7.
-Będziemy. Pa. Emily.
-Narazie. - rozłaczyłam się. - Zgodzili się. - powiedziałam do przyjaciół.
-Yeah. - przybili sobie piątki.
Wieczorem szykowałam się do kolacji. Nie wiedziałam co ubrać ale stwierdziłam, że co ja się będę starać, nałożyłam t-shirta i jeansy.

2 komentarze:

  1. no jak juz sie Emily z Louisem dogadali to teraz ciekawe jak pojdzie wspolna kolacja.czekam na nexta x

    OdpowiedzUsuń
  2. ohhh.... tak mnie zaciekawiłaś tym (sama wiesz czym :D) że teraz nie będziesz miała spokoju :D będę Cię męczyć i męczyć i męczyć dopóki nie dodasz następnego rozdziału! :D xxx

    OdpowiedzUsuń