poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 9

Usiadłam z wrażenia, ciężko mi się oddychało. Louis przyniósł mi wodę i usiadł obok.
-No kto by pomyślał. - skomentował.
-Niall. - zaczęła mama. - czy mogłabym porozmawiać z twoją mamą? Nie widziałam jej wieki.
-Pewnie. - wykręcił jej numer i poszła na piętro.
Weszła Roxy. Oczywiście nie zapukała bo to święto by było.
-Dzień dobry pani Wilson! - krzyknęła. - Emily, wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła. Haha wszyscy tak wyglądacie. Skoczę po coś do picia. - zniknęła za ścianą do kuchni.
-Ona tak zawsze. - rozwiałam wątpliwości chłopców.
-Nie uważacie, że to tak fajnie wyszło, że znaliście się kiedyś i po tylu latach...
-Znowu się spotkaliście. - przerwał Haroldowi, Malik.
-Gdyby Louis nie poznał cię na lotnisku, nie wiedziałabyś, że znasz Nialla. Może nigdy by do tego nie doszło. - kontynuował Liam.
-Może mi ktoś wyjaśni o co chodzi bo czuję się niedoinformowana. - zwróciła na siebie uwagę Roxanne.
-Usiądź. - zrobił jej miejsce Harry.
-Nie...Albo dobra. - wryła się.
-Chodzi o to, że Emily i Niall bawili się jeszcze w piaskownicy przez długi czas. - wyjaśnił Loui.
-I nic mi nie powiedziałaś!?
-Roxy! Emily się dopiero dzisiaj dowiedziała i Niall też.
-Przeznaczenie. - skomentowała.
-Roxy! - krzyknęłam.
-No co? - broniła się ale spojrzała na minę Tomlinsona. - Dobra, dobra.
-Jak miło było ją usłyszeć, jutro wsiadam z tatą w samolot i lecimy do Irlandii.
-Naprawdę? - spytał tata.
-Tak. Wiem, że dopiero wróciłeś ale jedź ze mną.
Nie miał nic do gadania. Ale znowu chata wolna.
-Niall? Nie masz nic przeciwko? - spytała go.
-Nie, ależ skąd. Wręcz przeciwnie, cieszę się. Po prostu jestem w szoku.
-Ja wiem, wszyscy jesteśmy zdziwieni. Ale to chyba dobrze, że moja córka trafiła na dobrych chłopców.
Powiedziała mama i ja walnęłam łokciem Hazze, który prawie wybuchnął śmiechem.
-Tak mamo, ale my się kolegujemy. Zaraz wracam. - wstałam.
Dean dzwonił.
-Cześć Emily! Ja na chwilę, mamy przerwę przed próbą, chłopcy cię pozdrawiają! Zaraz zwali się tu tłum krzyczących fanek także póki jest trochę spokoju to opowiadaj.
-Hej Dean. Nic takiego.
-Coś się stało? - spytał, a po moim policzku spłynęła łza.
-Nie, nie. Nie martw się. Zadzwonię rano. Paa. Powodzenia na koncercie. - musiałam się rozłączyć.
Nie wiem od czego ta łza. Przecież powinnam się cieszyć, może to z radości. Tak, na pewno.
Do pokoju wszedł Liam, przetarłam szybko oczy.
-Twoja mama się pyta, czy pomożesz się jej spakować?
-Tak, zaraz zejdę.
-Strasznie blada jesteś. - odrzekł.
-Za dużo emocji jak na jeden dzień. Chyba pójdę pobiegać.
-Nie wiem czy powinnaś skoro ci słabo. - wszedł Lou. - pójdę z tobą.
-Jak chcesz. - od powiedziałam i wyszłam z domu a on za mną.
Po 30 minutach.
-Jak się czujesz? - spytałam chłopaka, który ledwo oddychał.
-Never better.
-Widzę. Świeże powietrze dobrze na mnie działa.
-Kondycji można po zazdrościć. Wracamy? - kiwnął głową na ścieżkę.
-Dobra, jeszcze skoczę do Roxy.
Stanęliśmy pod domem. Wyszła jej mama.
-Dzień Dobry. Jest Rox?
-Roxanne? Nie ma, pojechała do Leeds, do tego waszego przyjaciela, mówiła, że ją zaprosił.
Ale cwana.
-Dziękuje, Do widzenia.
-Gdzie? - spytał Tommo.
-Do Deana i chłopców z Room 94.
-Aaa...
A u mnie z resztą One Direction siedziała Nicole. Kto jeszcze przyjdzie? Za dużo jak na jeden dzień!
Stanowczo!
-Wassup? - przywitała się.
-Dowiedziałam się, że się przyjaźniłam z Niallem będąc dzieckiem, moi rodzice wyjeżdżają, Lou nie ma kondycji, Roxy pojechała do Leeds, do Room nic mi nie mówiąc. Caspar siedzi w Ameryce. Dobrze jest! Nic ciekawego.
-Do Deana? - otworzyła usta. Lou pokiwał głową.

-Emily jak chcesz to my nie musimy..
Podniosłam ręce do góry, żeby nic nie mówili.
-Jedźcie. Przepraszam wszystkich ale chyba pójdę pod prysznic i się położę. Za dużo na jeden raz.
Chłopcy mam prośbę. Odprowadzicie Nicole do domu? Ciemno się już robi.
-Jasne. Superman is here. - wydurniał się Louis.
-Dziękuję.
-Zadzwonimy jutro. - pożegnali się i poszłam.
Rzuciłam telefon na łóżko, chciałam spokoju od całego świata. Jedyne co zrobiłam po prysznicu to weszłam na Twittera.
Pisały do mnie jakieś dziewczynki, że widziały mnie z Louisem. No tak, byłam na mieście z Louisem Tomlinsonem, to nie obyło by się bez sensacji.
Odpisałam im, przecież się nie boję. Nic złego nie zrobiłam, wiem, że one oddałyby wszystko za nawet 10 sekund rozmowy z nimi a ja się spotykam z One Direction codziennie ale nic nie mogłam na to poradzić.

_______________________________________________________

Hej ludziska! No więc wiem, zabijecie mnie, że skończyłam tak poprzedni rozdział ale też was kocham :D Co słychać? Ja posyłam wam obrazek który mi się tak spodobał, że aż się chce podzielić z wami. Gościu jest mega!

1 komentarz:

  1. haha gif cudowny,w sumie to chciałabym tak xD a rozdział świetny,już nie mogłam się doczekać.wprawiasz mnie w takie uczucia,że nie mam bladego pojęcia co planujesz z Roxy,ale to dobrze :D

    OdpowiedzUsuń