wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 8

Mama wróciła z tatą kilka dni temu. Chłopcy z Room musieli wyjechać na chwilę
bo mieli jakiś koncert.
Więc w skrócie co się działo przez te kilka dni:
-spotkaliśmy się jeszcze z One Direction
-byliśmy na kręglach
-cieszymy się w wakacji
-Lou już mniej mnie wkurza ale wkurza.
-Dean zaczął podrywać Roxanne. Nie wiem co mu się stało.
-niech wakacje nigdy się nie kończą!
-jak sobie pomyślę, że będzie trzeba wrócić do szkoły to aż się zniechęcam.
-ale dopiero się zaczęły wakacje, jeszcze nie całe 2 miesiące.
-dość zmartwień.
-Live while We're young!
Na tych kręglach to byliśmy z 1D i Deanem, Nicole i Roxy.
Casper wyjechał już do Ameryki, bardzo mi go brakuje, jako przyjaciela. Bo często miałam
tak że mogłam z nim pogadać.
Dean uczył wtedy Roxanne grać w kręgle, było śmiesznie. Albo jak Loui rzucił się na podłogę jakby udawał kulę i zaczął się toczyć.
Zeszłam na dół koło 9, w potarganych włosach i pomiętej pidżamie.
-Któż to się obudził. Jak ci się spało, kochanie? - przywitał mnie w kuchni tata, smażąc naleśniki.
-Ideeaaaalnie. - ziewnęłam. - pięknie pachnie. - usiadłam na blacie.
-Jakies plany na dzisiaj?
-Poznacie moich nowych znajomych, jeśli chcecie.
-Następne dziewczyny? - wykrzywił twarz.
-Piątka chłopaków, tatuś. - odpowiedziałam cwano się uśmiechając, a ten zaksztusił
się herbatą.
-No, no,no. Isabel, nasza córka robi postępy.
-Tato, nie przesadzaj.
-Muszę posprzątać, ugotować...
Jak zwykle moja rodzicielka martwiła się każdym szczegółem, że nie moga siedzieć
w bałaganie.
Chyba nie widziała tego domu, gdy jej nie było.
Bez przesady, i tak było czysto, bo mama gdy jest w domu sprząta codziennie. A i tak mówi,
że jest bałagan. No nie ogarniam.
Wygnała mnie po zakupy. Chodziłam wygrzewając się w słońcu. Dziś pogoda była cudowna jak na londyńską.
-Em hej. - przytuliła mnie Roxy. Zdziwiłam się, że widzę ją w sklepie.
-Nie wierzę. Mama wysłała Cię na zakupy?
-Też się zdziwiłam, ale nie miała wyboru. Ciocia do nas wpadnie, z babcią i kuzynem.
-Wszyscy gości mają..
-Co masz na myśli? - spytała.
-Nic.
-Ile się znamy?
-No dobra. One Di dzisiaj do mnie wpadnie bo rodzice chcą ich poznać. - powiedziałam.
-Oo wpadnę, jak się uwolnię w domu.
-Spoko.
Roxy była częstym gościem w moim domu, mama ją lubiła. Wydawała się lepszą córką
ode mnie, ale gdy Roxanne grała na perkusji all day mama wątpiła.
Roxy jest bardzo ruchliwym i muzycznym dzieckiem.
Ciągle gra na perkusji, gitarze, śpiewa. Wszystko. Dawno nie wspominała nic o siostrze. ( przypominam że ma bliźniaczkę) Może wyjechała na wakacje.
-Idziesz czy zamierzasz czytac tą gazetę cały dzień? - podeszłam do przyjaciółki
która oczywiście siedziała pod stoiskiem z gazetami i czytała wszystkie po kolei.
-Jeszcze nie skończyłam! Ale jak tak ci się spieszy to ewentualnie mogę skończyć czytac teraz.
-Och dziękuję za twą łaskawość.
-To tylko dzisiaj. - poruszała brwiami.
6 godzin później.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Tata mnie uprzedził bo chciał ich przywitać.
-Dzień dobry. My do Emily.
-Jakiej Emily? Nie mieszka tu żadna Emily, pomyliliście domy.
-Tato! - popchnęłam go. - Wchodźcie. Wybaczcie mojemu ojcu za ten niby żart, ale..
-Naprawdę uwierzyłem, wszystkie te domy tu takie podobne. - Hazz poprawił włosy.
-Dzień dobry. - Lou przywitał się z moją mamą. Nie wiem czy chciał się podlizać
ale mu się to udało.
Ciekawa jestem co wyjdzie z tego dnia. I czy Roxy przyjdzie. Jak przyjdzie to przynajmniej
nie będę musiała wstawać bo ona nie puka.
Siedzieliśmy już wszyscy w salonie, oglądając moje zdjęcia z dzieciństwa. Ja, 5 chłopaków
i moi rodzice.
Znalazłam moje zdjęcie z piaskownicy, z jakimś chłopcem.
-Mamo, pierwszy raz widze to zdjęcie.
-Ooo tak.. Leżało na samym dnie. To ty jak mieszkałyśmy u cioci Eve w Irlandii, jakieś dwa lata po twoim urodzeniu. Wtedy poznałaś tego uroczego młodzieńca.
-Zapomniałam, że mieszkałyśmy u niej.
-Nie dziwię ci się, Emily.
-W Irlandii? - spytał Niall.
-Tak, Na imię mu jest Niall, założę się, że teraz bym go nie poznała, tyle lat minęło.
Oboje jesteście już dorośli.
W tym momencie zaparło mi dech w piersiach. Wszyscy spojrzeli na blondyna.
-Pamięta pani może jego nazwisko? - spytał.
Nie to nie może być prawda.
-Pewnie. Przyjaźniłam się z jego mamą. Niall. Niall Horan.
O Jaciee!
-Mamo, ale to jest Niall Horan. - wskazałam.
-Jezu. - podniosła zdjęcie. - To ty, te oczy, ta buzia. Tyle lat.. byliscie nie rozłączni z Em.. - rozpłakała się.
Bawiłam się z nim jak byłam mała? Ale..ale...

3 komentarze:

  1. NO NIE MOGE Z ZAKONCZENIA!

    OdpowiedzUsuń
  2. asdghjklsadasfvcxvcxv....chcialas mnie wkurzyc ta koncowka? :D czyn swoja powinnosc i pisz dalej,ten jest better than good :D

    OdpowiedzUsuń