czwartek, 10 października 2013

Rozdział 16

 Po tym całym zdarzeniu z Roxy i Casparem nie przespałam pół nocy.
Ktoś może powiedzieć, że przecież to tylko domek na drzewie. Ale nie dla mnie.
To jakby ktoś usunął moje dzieciństwo.
Leniwie przechyliłam głowę w stronę budzika. 4:15
-Szlak niech to trafi! Chce spać!~- powiedziałam sama do siebie.
Myślałam, że całkowicie wybiłam się ze snu, ale na szczęście nie...

-Mamo! Mamo! - podbiega do mnie mała dziewczynka.
-Co się stało? - pytam.
-Josh nie chce mi dać peleryny Supermana! - skarży się.
Bo superman to mężczyzna! - przybiegł piękny chłopczyk, na oko jakieś 5 lat.
-Nie plawda! Dzieczynki też mogą. - mówi dziewczynka.
-Wcale nie.
-Wcale tak!
-Tatooo! - krzyknął malutki Josh.
-Idę idę! - usłyszałam znajomy głos. Lecz nie widziałam dokładnie jego twarzy. Czy to...

Zerwałam się.  Zły sen, zły sen. 10:15
No to sobie pospałam. Szybko założyłam co leżało na krześle i zbiegłam na dół.
-Czemu masz na sobie moją koszulkę? - spytał Malik.
Spojrzałam na swój strój.

-A co twoja koszulka robiła w moim pokoju? - odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
Wzruszył ramionami i wyszedł z domu.
Co jak co ale pasowała mi ta koszulka. 
Zbyt pusto było w tym domu. Cisza, spokój. Zamknięta lodówka!
Coś się dzieje.
-Harry? - uchyliłam drzwi od jego pokoju. Pusto, CZYSTO!
Nie rozumiem o co chodzi. Może mieli próbę.
Usłyszałam dźwięk piły. Wybiegłam do ogrodu.
Zobaczyłam One Direction, Roxy na dodatek Caspara!
Może mi się to śni.
Roxanne mnie uszczypnęła.
-Auu.
-Nie śpisz. - zaśmiała się. Jak zwykle czytała w moich myślach.
-Nie uważacie, że tu trochę gorąco? - spytał Harry który był bez koszulki, a Rox nie mogła normalnie pracować.
-Dobra, mogę gdzieś iść. - prychnął Zayn. - chłodniej będzie jak pójdę.

-Roxanne pracuj a nie gap się na niego. - szepnął jej Caspar. Walnęła go z łokcia.
Czy nikt nie zwraca na mnie swojej uwagi? No prócz Roxy oczywiście.
Odchrząknęłam dając znak że jestem tu. 
-Oo młoda dama się obudziła. - Liam skierował do mnie uśmiech.
Czy oni wszyscy muszą chodzić bez koszulek. Ja.. no nie mogę się skupić! 
-Liam. - podeszłam do niego. - myślałam, że nie mówisz na serio.
-Liam Payne zawsze mówi serio serio. - odparł Niall.
-Dziękuje Wam chłopcy za wszystko co robicie.
Caspar spojrzał na Roxy.
-O Was też pamiętam. - odwróciłam się w ich kierunku. - ale wy wiecie jak wam dziekuje za wszystko... Za wszystko, prócz rozwalenia mojego domku! Rox mogłaś znaleźc inny sposób, żeby posłuchać Hazzy. Na przykład wejść do domu.
-Zapomnijmy już o tym incydencie. - parsknął śmiechem Niall.
Hazz znowu czerwony! Burak burak! Ale za to jaki kochany.



 -To może ja coś dla odmiany zrobię do jedzenia, zawołam Was jak będzie. - powiedziałam.
-Pomogę ci. - zaoferował się Niall.
-Tylko nie to! -krzyknął Zayn. - jak jego wpuścisz do kuchni, to nic nie zostanie dla nas.
-Zaufaj mi. - odparł Niall.
-Dobra, chodź. - zgodziłam się.
Blondyn powiedział, że jest mi wdzięczny. Bo chłopcy kazali mu dźwigać jakieś belki do domku.
A on był głodny i nie pozwolili mu nic jeść.
-Największa kara dla Nialla Horana? Nie pozwolić mu jeść. - zaśmiałam się.
-Czy coś Cię śmieszy? - spytał.
-Ależ skąd.
-No ja myślę.
Zauważyłam jak byłam w ogrodzie, że Louis nawet nie spojrzał jak przyszłam. Ciągle zawzięcie pracował.
Niall zrobił mi swój jakiś przysmak, bo do obiadu było trochę czasu.
Nie wyglądało to ciekawie. Nie wiem czego używał.
Ale... spróbowałam.
  

-A nie mówiłem? - spytał.
Pokiwałam głową, i odłożyłam ten przysmak. Zaraz chłopcy wejdą do domu zobaczą, że jemy
i się zacznie.
Po dwóch godzinach wszystko było gotowe. Niall wyszedł do ogrodu zawiadomić chłopców,
a ja zostałam z Roxy.
-I co Rox? - spytałam ruszając brwiami.
-O co pytasz?
-O Haaaroolda. - przedłużyłam.
-Zamknij się, bo ktoś usłyszy.
Hahahaha a więc jednak!
- Nie wiem o czym mówisz. - dalej się broniła.
-On ci się podoba, ty mu się podobasz..Nie widzę problemu. - uśmiechnęłam się.
-To tak jak z Tobą i Louisem. Też tak jest, on ci się podoba, sam ci to powiedział.
A ty i tak odmówiłaś. 
-To co innego. 
Nikt mnie w tej sprawie nie rozumie. Ile może dochodzić do kogoś, że NIE  mogę z nim być!
Chłopcy przyszli na obiad. Wszyscy prócz Tomlinsona.
-Gdzie Lou? - spytałam.
-Pracuje. Powiedział, że zje potem. 
O Boże musiałam się sama pofatygować.
-Gdzie idziesz? - spytał Harry z Malikiem.
-Zaprosić Tomlinsona na obiad. Nie może tyle pracować, bez jedzenia.

Spojrzałam na ich dziwny taniec. 
-Yyy ok. - skomentowałam.
Wyszłam na dwór. Tak jak mówili Lou pracował.
-Tommo chodź na obiad. 
-Jak skończę. - odparł.
-Jest jeszcze cały dzień. Zjemy obiad i też wam pomogę.
Uniósł wzrok i nasze oczy się spotkały.


2 komentarze:

  1. faajny tylko krótki :) co cię tak wzięło na Caroline z Pamiętników Wampirów? :D czekam na dalszy rozwój wydarzeń,jestem ciekawa co będzie z Lou,Emily i Roxy.myślałam,że w tym domku ona coś ten tego z Casparem a tu Hazze wplatalas i juz kompletnie nie wiem czego sie spodziewac wiec nie moge sie doczekac kolejnych x

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne! Jaka słodka Roxy i Harry!
    /Natalia.

    OdpowiedzUsuń