czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 37


Dziwnie czułam się oglądając film otulona ramieniem Niall'a, ale czułam bezpieczeństwo, ciepło.
Zaczynałam zauważać, że zawsze miałam go blisko siebie i że to było widać że zależy mu żebym była szczęśliwa.
Mieszkaliśmy razem, przyzwyczajaliśmy się do siebie, choć nie często był w domu.
-Widzę, że jesteś tak skupiona na filmie, że w ogóle. - powiedział a ja podniosłam na niego wzrok.
-Czemu? Przecież oglądam.
-Tylko patrzysz w ekran, ale myślisz o czymś innym, coś się stało? - spytał.
-Myślałam o przeszłości, jak to było, nie wierzę, że ten czas tak szybko leci. Dopiero były wakacje, czy święta, a tu zaraz będą następne.
-No niestety czas płynie nie ubłagalnie.
Oczami Roxy.
Leżeliśmy z Harrym na łóżku, bawił się moimi włosami, mimo iż wiedział, że średnio to lubię, ale on może wszystko.
-Nialler i Emily mieszkają już jak małżeństwo, choć nawet nie są parą, a my kiedy zamieszkamy razem? - spytał.
-Tak rzadko tu bywasz, studio, koncerty, trasy, nie chcę siedzieć sama w domu. 
-Racja.
-Wiem jak Emily ciężko jest samej wytrzymać w takim domu, ciągle przychodzi do rodziców czy do mnie. Nuudy. - wyjaśniłam. - ale rozumiemy waszą sytuację i zawsze cierpliwie czekamy aż wrócicie z trasy. - uśmiechnęłam się.
-Będziesz w stanie tyle czasu na mnie czekać i witać mnie po powrotach? Czy kiedyś nie bede miał do kogo wrocic? - spytał bez wyrazu twarzy.
-Zawsze Haroldziku będę czekała tylko i wyłącznie na ciebie.
Emily
Gdy film się skończył postanowiliśmy poogladać albumy rodzinne.
-Słodko wyglądacie z Theo. - odparłam.
-W ogóle jestem słodki. 
-I skromny. - dodałam.
-Czarujący.
-Uparty.
-Romantyczny. - powiedział a ja zaczęłam się śmiać.
-Wcale nie.
-Dlaczego ja muszę wymieniać swoje plusy a ty wymieniasz moje minusy? Zamknę się w sobie! - przewrocił kartę z albumu na drugą stronę.
-Bo jesteś Niall Horan. - odpowiedziałam mu.
-Nie cierpię Cię.
-Ale mnie kochasz, wieem, ja Ciebie też. - posłałam mu buziaka w powietrzu.
-Co powiedziałaś? - spytał jakby nie usłyszał.
-Ja? Nic.
-I tak słyszałem. - odparł z uśmiechem patrząc na zdjęcia, siedział teraz z taką dumą.
Dotarł do naszych zdjęć jak byliśmy dziećmi, a ja? pocałowałam go, nie wiem dlaczego to zrobiłam. Ale nie żałowałam.
-Doczekałem się. - powiedział.

-Mam dla Ciebie niespodziankę. - zamknął album i wstał.
-Jak ja nie cierpię niespodzianek. 
-Wiem, wstawaj. - podał mi rękę i ścisnęłam ją mocno.
-Wiem jak kochasz film "Historia Kopciuszka" ciągle ją oglądasz, mogłabyś co dzień całymi dniami, nucisz wszystkie piosenki, znasz teksty na pamięć. - mówił i w tym momencie ujrzałam nasza altankę w roślinkach i światełkach, wyglądała identycznie jak w filmie, łzy napłynęły mi do oczu.
-Mam nadzieję, że Ci się podoba. 
-Niall...nie wiem co powiedzieć.
-Wystarczy buziak i dziękuję. 
-Dziękuję. - cmoknęłam go w policzek i wziął mnie do tańca. Wszystko wydawało się jak w tym filmie, tylko, że się znaliśmy i może nie byliśmy tak pięknie ubrani ale to było lepsze niż w filmie.

Zakochaliśmy się w sobie mimo dzielących nas różnic,

a gdy już to się stało, 

zrodziło się coś wyjątkowego i pięknego. 

Moim zdaniem w ten sposób kocha się tylko raz i dlatego każda 

nasza wspólna minuta jest na trwałe wyryta w mej pamięci. 

Nigdy nie zapomnę ani jednej chwili.

wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 36


Mówią że pierwsza miłość nigdy nie opuszcza serca


Jeszcze nic nie odpowiedziałam Niallowi, prócz tego żebyśmy wrócili do domu, wolałam tam z nim o tym porozmawiać, cisza, spokój.
Posadziłam go na huśtawce ogrodowej i poszłam zrobić gorącą czekolade bo było dosyć chłodno, gdy wróciłam siedział jak na szpilkach, w końcu wyznał mi co do mnie czuje a ja nic nie odpowiedziałam.
Usiadłam obok niego, podałam mu kubek i oparłam głowę na jego ramieniu, ciągle patrzył się w jakiś odległy punkt.
-Wiesz, że przez Louisa jest..znaczy było mi ciężko dalej utrzymywać naszą znajomość, od tamtego czasu nie widziałam się z nim, ale nie wiem czy potrafie juz spojrzec mu prosto w oczy.
Wyznałeś mi dziś, że to ja byłam twoją pierwszą miłością, pamiętam jak byliśmy mali i cały czas mnie denerwowałeś, burzyłes mi zamki z piasku, na moich 5 urodzinach zdmuchnąłeś za mnie świeczki na torcie,w takim wieku nie wiedzieliśmy co to miłość, ale gdy dorastaliśmy oboje oglądaliśmy albumy rodzinne i nasze zdjęcia, chcieliśmy, żeby to wróciło.
Potem czas płynął, nie widzielismy się tyle lat a tu takie spotkanie. - mówiłam i mówiłam a on w dalszym ciągu patrzyłsię w to samo miejsce.
-Powiedziałeś, że poczekasz na mnie..minęło za mało czasu od tego incydentu z Tomlinsonem i jeszcze go potrzebuje, ale chce żebyś wiedział że znaczysz dla mnie wiecej niz ktokolwiek inny. 

-Wydaje mi się, że powinnaś porozmawiać z Louisem, zadzwonie do niego dzisiaj rano, przyjedzie tutaj, ja skocze na chwile do miasta. - wkońcu się odezwał.
-Wolałabym żebyś był w domu. 
-Nie, to wasza sprawa, wroce szybko, nie martw się. - pocałował mnie w czoło i stwierdził, że pora spać, wiec poszłam na górę do pokoju.
Rano, gdy sie obudziłam wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że Niall leży na huśtawce, zbiegłam szybko na dół, śpi..
-Chyba sie zapatrzyl w nocy w gwiazdy. - powiedziałam sama do siebie co go obudziło.
-Była piękna noc.
-W zamian za to, że Cię obudziłam, ja robie śniadanie. - odparłam.
-To możesz mnie codziennie budzić. - zaśmiał się.
Szybko wybiła 13:00, Niall wyszedł z domu a ja czekałam na Louisa, bałam się okropnie.
Była całkowita cisza w domu, gdy zadzwonił dzwonek o mało nie dostałam zawału.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam to czego sie obawiałam.
-Emily..-uśmiechnął się.
-Wejdź.- otworzyłam bardziej drzwi.
-Chciałem Cię bardzo przeprosić za to całe moje zamieszanie, gdyby nie ja to nie wyjechałabyś do tej Afryki, nie zaciągnęliby Cię do tego wojska, nie musiałabyś oglądać śmierci tylu ludzi, jest mi bardzo przykro z tego powodu. Wybaczysz mi kiedys? Nie zasłużyłem wtedy na Ciebie, nie wiem czy to mozna bylo nazwać miłością czy nie, jesteś wyjątkowa, Niall jest wielkim szczęściarzem, ciagle o Tobie gada, on nie chce zeby spotykały cie nieprzyjemnosci. Jesteś jego aniołem. - wyjaśnił.
-Nie jestem już zła na Ciebie, bałam się co będzie gdy tu przyjdziesz, ale juz sie nie boje, mam nadzieje ze będziemy się kolegowac jak kiedyś, i że bedziesz jednak szczęśliwy ze swoja narzeczoną. - odparłam z uśmiechem.

Godzinę później.
Louis poszedł, kilka minut później przyszedł Niall, zadowolonyy że hoho czyli pewnie Tommo ju do niego dzwonił.
Wręczył mi tulipana i cmoknął w policzek.
-Jak tam jak tam? - usiadł obok i objął mnie ramieniem.
-Wiesz to po co sie pytasz? - uderzyłam go lekko łokciem w brzuch i zaczął się śmiać.
-Chciałem to usłyszeć od Ciebie. - powiedział przez śmiech.
-Horan, Horan..