Tata z Niallem i Liamem siedzieli w salonie a ja udałam się w strone drzwi, choć ledwo usłyszałam dzwonek przez ich śmiechy. -Jooooooooshhhhhh!!!!!!!! - wybuchnęłam skacząc w objęcia brata. -Też miło mi cię widzieć. -A ciocia dalej taka sama. - odezwał się mały potworek który ledwo odrósł od ziemi. A mówiąc dokładniej moja bratanica. -Biegnij do dziadka. - wskazał jej palcem Josh. Dziwnie człowieka który ma 45 lat nazywać dziadkiem no ale cóż. -Jaka słodzinka. - uśmiechnął się szeroko Liam. Josh szeptem spytał się mnie co to za chłopacy. Nie chciał mi wierzyć że to moi znajomi, no ale cóż. Jeszcze nie zna wszystkich xD
Są tacy kochani, mała to cały tatuś. -Gdzie masz Suzie? -Dziś w pracy. A ja szukam nańki. - uśmiechnął się szeroko. -Mała może zostać u nas, spokojnie. - powiedziała mamuśka. -Taak, pójdziemy na plac zabaaw. - odparł Liam. -Pójdziemy? - zdziwiłam się. -No tak, Emily trzeba się rozluźnić. -Ja odpadam, Barbara przyjechała. - dodał Niall. Coś mnie doszły słuchy o tej lasce, ale nie wiem dokładnie o co chodzi. Więc po chwili mała Elka szła za rączką pomiędzy mną a Liamem. Bałam się i to okropnie, że za chwile jacyś dziennikarze zwalą nam się na głowe i zaczną robić zdjęcia. Co jak co ale z tym dzieckiem to wyglądamy jak jakaś szczęśliwa rodzinka. Tylko, że Liam jest z Danielle którą kocham jak siostre. Ale...kiedy byłyśmy na placu zabaw Niall zadzwonił do Liama żeby wracał bo ma jakąś sprawe do niego. -To co teraz młoda? Zostałyśmy same. - kucnęłam przy Elce. -I dobrze. Po co faceci. -Mała feministka widzę się rodzi. - usłyszałam nad swoim uchem. Louis Tomlinson. -A jednak babskie popołudnie się nam nie uda. - odrzekłam.
-Eleanor to jest wujek Louis. - przedstawiłam go i się przywitali. -Wujek Niall, wujek Liam, wujek Louis...kurrrczak pieczony. -Ja jej tego nie nauczyłam. - spojrzałam od razu na Louisa. -To może drogie panie dadzą się zaprosić na lody? - spytał a młoda go przytuliła. Słodki widok, mała niby cwana po tatusiu ale jeśli chodzi o słodycze to potulna. Zastanawia mnie to czy Niall specjalnie zadzwonił po Liama czy co oni odpierniczają. Ja wiem, że oni próbuja nas zjednoczyć ale narazie im się to nie udaje. I raczej nie uda. Muszę się martwić Harrym i Roxanne, to jest dopiero apokalipsa. -Ciociu, ciociu. - pociągnęła mnie za nogawkę od spodni. Schyliłam się bo chciała mi wyszeptac do ucha. -Skąd bierzesz tych wszystkich przystojniaków? -Aa myślałam, że jesteś feministką. - odparłam jej a ona wróciła do rozmowy z Louim.
Oczami Roxy. Poszłam na impreze, musiałam się odstresować, inaczej się nie da. Nic nikomu nie powiedziałam, nie potrzebuję wsparcia i ich ramienia, dam sobie rade sama. A akurat jakaś dziewczyna ze szkoły robiła impreze no to postanowiłam wbić, co mi tam. I kiedy sobie rozmawiałam z moim kumplem z ławki na matematyce, wspominając jak wkurzaliśmy profesorke zjawił się Harry Styles we własnej osobie.
Kiedy już skończył mnie całować odparł: -Roxy, musisz mi wybaczyć, byłem pijany, a sama stwierdzisz, że jesteście uderzająco podobne. I nawet mi nie przerywaj. Od początku naszej znajomości coś mnie do ciebie ciągnęło, jesteś zupełnie inna niż wszystkie dziewczyny na ziemi, choć nie znam wszystkich, ale nawet nie chce. Liczysz się tylko ty, na zawsze. Wziął do ręki mikrofon i zaczął śpiewać.
No taak, wybaczyłam mu. Jakbym mogła nie, po tych wszystkich jego staraniach.
-Harry nie spodziewałam się po tobie! - krzyknęłam, i ostatni raz spojrzałam na niego i Susanne (siostra Roxy) zanim wybiegłam za nią na ulice Londynu. -Jesteś z siebie zadowolony? - spytał go Louis. Roxy siedziała na ławce przed klubem, dobrze, że nie uciekła gdzieś daleko. -Dlaczego zawsze zakochuję się w kretynach! Wytłumacz mi to Emily! Zawsze źle wybiore. Nigdy nie było dobrze. - zaczęła mówić przez łzy kiedy usiadłam obok. - ty masz szczęście, Lou jest w tobie zakochany po uszy.
-Wcale nie jest. A jest jedna osoba którą dobrze wybrałaś. - powiedziałam i spojrzała na mnie pytająco. -Kogo? -Dean Lemon. Mój kochany braciszek, idealny, wyjątkowy. -Ale to i tak bez znaczenia. - odparła. -Dean cię lubi przecież. -Tęsknię za rozmowami z nim. - wyjaśniła a ja wyciągnęłam z torebki telefon wybierając jego numer i dałam go Roxanne. Potrzebowała tego. Weszłam na chwile do klubu, żeby im nie przeszkadzać. Zauważyłam tylko Louisa i Liama więc podeszłam do nich i powiedziałam, że my się będziemy zbierać. Pytali o Roxy w jakim jest stanie. Stwierdzili, że dziś na noc nie przyjdą do mnie, tylko pójdą do hotelu. Roxy pewnie zostanie u mnie na noc bo nie pozwole jej wrócić do domu. A tak to może tata poprawi jej humor. A jakby zobaczyła Harolda to by nie dała rady, a on i tak narąbany w cztery dupy. Pożegnałam się i po chwili szłyśmy z Rox do domu. -Jak Dean? - spytałam. -Przyjedzie jutro. Emily? Myślisz, że Harry naprawdę się tylko pomylił? A z resztą nie odpowiadaj...jest głupi, bezczelny, na dodatek ma zryty charakter. - sama odpowiadała sobie na pytania. Widzę, że musiał jej doradzić Dean xD Nagle z nieba spadł deszcz, podniosłam głowę w kierunku nieba i zaczełam sobie tańczyć.
Makijaż w całości spłynął po mojej twarzy i za chwile go nie miałam. -Emily! Daj spokój! -Tańcz ze mną. - powiedziałam. I tak zrobiła, przynajmniej na chwile zapomniała o całej akcji. W nocy (no w nocy xD było koło 3 nad ranem xD ) Roxy dosyć szybko zasnęła. Martwiłam się, że będzie się martwić tą całą sytuacją ale narazie na to nie wygląda. Rano dopiero było przedstawienie. Wstałyśmy koło 9:00. Ogarnęłyśmy się i zeszłyśmy na dół. Tata powiedział, że musimy z nim iśc do sklepu, choć nie podobał nam się ten pomysł to jednak się zgodziłyśmy. Nagle pojawiło się całe One Direction, prawie całe, nie widziałam Hazzy. Wiedziałam co się tu dzieje, przeczytałam sms'a od Nialla. Mówiłam im ostatnio, że Roxy kocha hinduską kulturę, filmy, piosenki, taniec. Pojawiła się muzyka...
Harry... Aż tu nagle: Poświęciłbym dla ciebie życie. Powiedz czego pragniesz, a zgodzę się na wszystko, moja piękna. Oy-oy-oy, poświęciłbym dla ciebie życie. Powiedz czego pragniesz, a zgodzę się na wszystko, moja piękna. Oy-oy-oy, poświęciłbym dla ciebie życie
Tata, mama, chłopcy i ja zaczęliśmy tańczyć. Myślałam, że padnę ze śmiechu.
Harry śpiewał a Roxy stała zdezorientowana.
Tata oczywiście się potknął, sąsiedzi siedzieli w oknach.
Kiedy Harry w końcu skończył śpiewać, bo my się prawie wyzabijaliśmy wyjaśnił Roxy, że to był wypadek.
-Wybaczysz temu idiocie? - spytał.
-Nie. - powiedziała i pociągnęła mnie i tate w strone sklepu. - następnym razem Emily, dziękuję za takie niespodzianki, ale nie podobają mi się.
-Daj spokój! Śmiesznie było. - powiedział tata.
-Nie. - odparła.
Ale na pewno w środku ją to poruszyło, widziałam ten uśmieszek.
"Nie poddam się. Harry. " Zauważyłam jak czytała wiadomość.
Cały Styles. Nie odpisała mu.
-Emily, jakby tobie tak chłopak zrobił, to zmusił bym cię do ślubu z nim. - powiedział tata.
-Tatusiu, nie musisz, bo żaden tak nie zrobi. - prychnęłam śmiechem. - tylko Styles taki jest.
-W sumie to mogę sobie wybrać zięcia, fajnie będzie. A ty tylko powiesz tak przed ołtarzem.
-A kogo byś wybrał tatku? - spytałam.
-Twojego kolege.
-Hahahahaha ciekawe którego.
-Louisa.
-Spadaj. On jest głupi. A tobie się podlizuje. - wyjaśniłam. - zamilcz - dopowiedziałam kiedy otwierał usta.
Po południu przyszedł do nas Nialler z Liamem.
-Co tam chłopcy? - spytałam. Powiedzieli, że dawno się tak nie ubawili jak dzisiaj rano, i że muszą częściej tak "tańczyć".
Z kim ja się koleguję xD choć my z Roxanne jak oglądamy film to z każdym razem tańczymy.
Ciekawa jestem co ona kombinuje z tym Deanem.
Mam nadzieje, że go nie postawi znowu w ciężkiej sytuacji.
Może wybaczy Haroldowi.